-Mamo, dlaczego malujesz coś tak brzydkiego jak miasto?
Jest to coś we mnie, co mnie samą zaskakuje. ( macie coś takiego w życiu? ) Skłonność do geometryzacji. U mnie, przeciwniczki struktur i systemów. Roztrzepanej ogrodniczki, która uwielbia kwiaty i całe to wijące się życie roślinne. I nagle to. Ostre krawędzie, plamy, porządek. Abstrakcja geometryczna. Mierzę się z tym (obecnie) w pejzażach miejskich. Tu to wychodzi, ujawnia się, ożywa i smakuje. Może miasto nie jest aż tak brzydkie, jak uważa moje dziecko. Może oprócz struktur, odcieni szarości, błękitu jest jeszcze miejsce na zabawę. Może tylko w mieście tak naprawdę widać niebo? Odkrywam nowe obszary w widzeniu miasta, i w sobie.